Problemów bez liku, ale wynik satysfakcjonujący - tak wyglądały ostatnie dni 29-letniego Rasmusa Jensena, lidera Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Duńczyk stracił trzy silniki w kilka dni, podniósł się z kłopotów i kolejny raz w tym sezonie punktował na miarę czołowego zawodnika eWinner 1.ligi.
- To prawda, co się wydarzyło - potwierdza Rasmus Jensen. - W Rybniku na pierwszej rundzie finału SEC straciłem dwa silniki. Dodam, że to były moje najlepsze jednostki napędowe. Trzeci silnik w tym czasie znajdował się na serwisie u tunera.
Wydawało się, że Jensen po sobotnim turnieju w Rybniku nie zdąży pozbierać się sprzętowo na ligowe mecz w Gnieźnie, który był dwa dni później.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Rasmus Jensen kolejny raz w tym sezonie punktował na miarę czołowego zawodnika eWinner 1.ligi
-Nie miałem wyjścia - tłumaczy Jensen, który błyszczał na gnieźnieńskim torze, zdobywając 13 punktów w 6 startach i będąc jednym ojców sukcesu swojej drużyny w pierwszej stolicy Polski. - Skorzystałem z silnika, który miałem w zasięgu, czyli w swoim warsztacie. To był silnik z tzw. głębokiej rezerwy. Nie planowałem go używać, gdyż posiadałem lepsze jednostki napędowe. Ale co zrobić, jak sprzęt się rozsypał? Dodatkowo pożyczyłem jeden silnik od przyjaciela.
Jensen w Gnieźnie zaczął nie najlepiej, kończąc pierwszy start bez zdobyczy punktowej. Jak sam przyznaje, nie było łatwo dopasować się do twardej nawierzchni gnieźnieńskiego toru. W końcu zaryzykował i w połowie meczu odpalił silnik pożyczony od kolegi. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Jensen wygrał na nim dwa biegi i tym samym przypieczętował pierwszą wyjazdową wygraną gdańszczan w tym sezonie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz