Po 15 latach reprezentant Czech wraca do Speedway Grand Prix, jako stały uczestnik tego cyklu. Zaszczyt startów w elicie dosięgnął Jana Kvecha, który na co dzień startuje w 1.lidze polskiej. Ale to się może zmienić. Janek w SGP, to już pewne. Czy na wiosnę wystartuje w PGE Ekstralidze dowiemy się już w niedzielę
- Następny sezon będzie dla mnie wyjątkowy i powiem szczerze, że nie mogę się doczekać - mówi z ręką na sercu Jan Kvech. - Czekają mnie duże zmiany, nie tylko związane ze startami, ale jednocześnie zmiany, które musze poczynić w teamie, w swoich przygotowaniach, by osiągnąć zadowalające wyniki.
[ZT]31413[/ZT]
- Ja jestem tak bardzo zaskoczony, że pojadę w Grand Prix, że początkowo nawet nie mogłem uwierzyć. Bardzo się cieszę - wyznaje żużlowiec naszych południowych sąsiadów. - To jest dla mnie duża szansa, ale jednocześnie szansa dla całego naszego czeskiego żużla. Zobaczcie, kiedy ostatni raz żużlowiec z Czech był stałym uczestnikiem Grand Prix.
Żużlowiec z Czech ostatni raz w elicie gościł w 2008 roku, więc awans Kvecha został przyjęty w jego ojczyźnie z wielką radością.
-Z tym awansem, to wiecie. Dopisało mi szczęście. Lambert i Vaculik się utrzymali w GFP, wiec wypadło na mnie, byłem następnym na liście - śmieje się Kvech.
Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja Janka w polskiej lidze. Żużlowiec został wypożyczony z Falubazu do ROW i obie drużyny mierzą się ze sobą w wielkim finale play off 1.ligi. Co więcej, Kvech po sezonie wróci z wypożyczenia do Falubazu i liczy na starty w ekstralidze.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź www.magazynzuzel.pl Obserwuj nas!
- Może trochę dziwna sytuacja powstała, ale kto wiedział, że ROW i Falubaz będą najlepsze w tym sezonie. Zgoda, Falubaz był faworytem. ROW faworytem nie był, ale wykonał kawał dobrej roboty. Ja mogę tylko żałować, że nie mogłem wystąpić w finale - smuci się Kvech, który leczy kontuzję.
[ZT]31403[/ZT]
- Miałem wypadek w przeddzień finału, wiec pytam czy można mieć większego pecha? - zastanawia się żużlowiec. - Zaraz po wypadku wieczorem przeszedłem operację. Nawet nie oglądałem finałowego meczu w Rybniku, gdyż leżałem w szpitalu. Następnego dnia przejrzałem wyniki i pomyślałem sobie, że gdybym był zdrowy, to mecz byłby jeszcze bardziej wyrównany. Wiadomo, ze ROW-owi brakowało Patricka Hansena i w ostatniej chwili jeszcze ja wyleciałem ze składu. Nic nie poradzę - mówi Kvech, dodając: - Sezon dla mnie się skończył. Mam złamana rękę, podobne złamanie jak ma Woffinden, tylko u mnie poszły dwie kości.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz