Władysław Komarnicki zaskoczony reakcją

Do Lublina dotarła zapowiedź senatora Władysława Komarnickiego (PO), który zamierza "stanąć na głowie", by przykręcić Motorowi Lublin kurek z pieniędzmi płynącymi do klubu ze spółek Skarbu Państwa. Reakcja na wpis Komarnickiego była natychmiastowa i to prosto z Lublina. - Panie Komarnicki, niech nie idzie Pan tą drogą" - zaapelował do senatora z Gorzowa europoseł Krzysztof Hetman z Lublina, były marszałek Województwa Lubelskiego i wiceminister rozwoju regionalnego w latach 2007-2010.

Tąpnęło w środowisku, gdy Komarnicki napisał na Facebooku, że zrobi wszystko, by wstrzymać finansowanie działalności drużynowego mistrza Polski na żużlu z państwowych pieniędzy.

Od razu w Internecie ruszyła lawina komentarzy. Że Komarnicki próbuje się zemścić na Motorze za wyciągnięcie z Gorzowa Bartosza Zmarzlika. Że senator zazdrości sukcesów lubelskiemu klubowi, który w ostatnich dwóch latach zdominował ligowe rozgrywki w Polsce. Że Motor i Lubelszczyzna stanowią polityczny bastion, należący do Prawa i Sprawiedliwości. Komarnicki jak wiadomo, reprezentuje na politycznej scenie Koalicję Obywatelską.

[ZT]31607[/ZT]

Długo nie musieliśmy czekać na reakcję Lublina. Jako pierwszy publicznie odezwał się europoseł Krzysztof Hetman (PSL).

- Władysław Komarnicki publicznie zadeklarował, że stanie na głowie, aby @Platinum Motor Lublin nie miał środków finansowych na kolejny sezon. Uważam, że takie słowa, wypowiedziane przez osobę pełniącą funkcję Senatora RP, są nie tylko niedopuszczalne, ale wręcz skandaliczne❗ Senator Komarnicki sugeruje wprost, że zamierza wywrzeć wpływ na różne podmioty, aby wycofały się ze sponsoringu drużyny sportowej. Cytując klasyka "Panie Komarnicki, niech nie idzie Pan tą drogą...".Apeluję do Senatora Komarnickiego o publiczne wycofanie się z tych skandalicznych słów - napisał na swoim profilu facebookowym Krzysztof Hetman.

Tymczasem senator Władysław Komarnicki zapewnia, że nie ma nic do Motoru Lublin, tylko do systemu dzielenia środków finansowych. I nie ma większych zastrzeżeń, że pieniądze na żużel pochodzą ze spółek Skarbu Państwa. Chce jednak sprawiedliwego podziału, a nie decyzji ministrów, którzy dbają tylko o swoich.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź www.magazynzuzel.pl Obserwuj nas!

- Jeszcze raz podkreślam, pieniądze na żużel z państwowych firm niech idą, ale proszę o więcej sprawiedliwości. Powinny zostać opracowane zasady podziału środków. I niech nie decydują o tym politycy - apeluje Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali Gorzów. Senator jest zaskoczony reakcją środowiska po jego wpisie internetowym, w którym zamieścił o zahamowaniu przepływu pieniędzy państwowych do Motoru Lublin.

Komarnicki przypomina podobną sytuację, która miała miejsce w polskiej lidze w latach 2005-2005 oraz 2012. — Unia Tarnów dostawała ogromne pieniądze ze spółki Skarbu Państwa. Zarząd klubu praktycznie nie musiał robić nic, gdy działacze innych klubów wypruwali sobie żyły w poszukiwaniu sponsorów i wsparcia finansowego dla swoich drużyn.

[ZT]31602[/ZT]

Unia Tarnów w 2004 i 2005 zdobyła drużynowe mistrzostwo Polski, mając w swoich szeregach gwiazdy, Tony Rickardssona, Tomasza Golloba, Jacka Golloba i finansowanie m. in. z Rafinerii Trzebinia. W 2012 tarnowskie "Jaskółki" startowały w lidze pod nazwą Azoty Tauron i też zdobyły mistrzostwo Polski.

Komarnicki podaje konkretne przykłady, gdyż wtedy działał w polskim żużlu. Senator twierdzi, że gdyby spółki Skarbu Państwa pomagały w inny sposób i podaje konkretne rozwiązanie, z którego zadowoleni będą wszyscy.

- Gdyby pieniądze trafiały do ligi, a liga dzieliła je sprawiedliwie na wszystkie kluby. Wtedy nie byłoby żadnych kontrowersji i zastrzeżeń - proponuje Komarnicki.

Tymczasem redaktor Robert Sitnicki z Telewizji Canal+ Sport zamieścił na platformie "X" wykaz klubów żużlowych i Spółek Skarbu Państwa, które z nimi współpracują. Tak się to przedstawia: