Australijski żużlowiec Fogo Unii Leszno Jason Doyle jest dzisiaj najskuteczniejszym stranieri w szeregach druzynowego mistrza Polski. "Doyley" zimą miał obawy, czy zaaklimatyzuje się w nowym otoczeniu, czy sobie poradzi, jak zostanie przyjęty do zespołu, który posiada znakomite wyniki i świetnych zawodników.
- Czuję się bardzo szczęśliwy, że jestem w Lesznie. Przyjęli mnie jak członka rodziny. Mieli tyle wspaniałych lat, zdobywając tytuły, więc jako nowy zawodnik wchodzący do zespołu byłem trochę ostrożny na początku, myśląc, że mogą nie powitać mnie z otwartymi ramionami. Ale przyjęcie było niesamowite - wyznaje Jason Doyle.
(fot. Magazyn Żużel) - Czuję się bardzo szczęśliwy, że jestem w Lesznie - wyznaje Jason Doyle
Mistrz świata 2017 mieszka u prezesa Piotra Rusieckiego. Wiadomo, że szef Byków na swojej posiadłości dysponuje mieszkaniem, które udostępnia żużlowcom - szczególnie z zagranicy. Jeszcze niedawno mieszkali u niego Jaimon Lidsey i Brady Kurtz. Zostali, korzystając z gościnności Rusieckiego, Keynan Rew i Mathew Gilmore. Zaproszenie przyjął również Doyle.
- Czuję się tu jak w domu, i opiekuje się mną Polcopper (prezes klubu Piotr Rusiecki). Mam też w klubie kilku dobrych sponsorów. Miło było przenieść się do klubu, w którym mam nadzieję, że będę przez wiele lat. Jeśli moje wyniki pozostaną takie, jak są, nie ma dla mnie innej opcji - zostanę w Lesznie - zapewnia były mistrz świata.
Co więcej, Doyle zdążył poznać historie i osiągnięcia leszczyńskiego klub. Z podziwem wypowiada się m. in. o dokonaniach swojego rodaka Leigha Adamsa, który przez wiele lat był gwiazdą Unii.
- Mam nadzieję, że jest szansa, aby być trochę jak Leigh Adams i pozostać w tym samym klubie na dłużej. Mam nadzieję, że sprostam oczekiwaniom kibiców i władz klubu - kończy z nadzieją Doyle.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz