Jeszcze niedawno chwaliliśmy Chrisa Holdera za udane występy w PGE Ekstralidze. Zawodnik Apatora Toruń zdobywał około 10 punktów na mecz i rzadko zdarzały mu się wpadki. Ostatnimi dwoma występami całkowicie jednak zatarł to dobre wrażenie.
Australijczyk najpierw w domowym spotkaniu przeciwko Włókniarzowi Częstochowa wywalczył trzy punkty, a w piątkowym starciu w Lublinie zdobył jeden punkt. Starszy z braci Holderów odjechał w tych dwóch spotkaniach łącznie sześć wyścigów i ani razu nie zameldował się na mecie na wyższym miejscu niż trzecie.
Ponadto warto podkreślić, że Chris Holder zdobywa ostatnio punkty na młodzieżowcach swojej drużyny albo punkty z "urzędu". Tak było m.in. w spotkaniu przeciwko Włókniarzowi, gdy Australijczyk otrzymał jeden punkt za darmo po wykluczeniu Fredrika Lindgrena z powtórki trzeciego wyścigu.
W piątek Apator wyraźnie uległ Motorowi. Teraz przed Aniołami z Torunia trzy bardzo ważne spotkania (fot. PGE Ekstraliga/Przemysław Gąbka)
Obecnie postawa 33-latka odbiera Apatorowi Toruń jakiekolwiek atuty w walce o meczowe zwycięstwa. To przez mizerną jazdę Australijczyka torunianie przegrali dwa spotkania z rzędu i muszą zrezygnować z marzeń o fazie play-off. Zaraz może się okazać, że czeka ich trudny bój o utrzymanie z GKM-em Grudziądz i Falubazem Zielona Góra.
Teraz przed Apatorem Toruń trzy bardzo ważne spotkania. Najpierw drużynę czekają wyjazdy do ekip z województwa lubuskiego, odpowiednio do Gorzowa i Zielonej Góry. Później torunianie zmierzą się u siebie ze Spartą Wrocław, drużyną naszpikowaną gwiazdami.
Jeśli Apator ma wygrać jakiekolwiek z wymienionych spotkań, to Chris Holder musi wrócić do poziomu z początku rozgrywek. Ostatnie dwa mecze pokazały, że bez jego punktów drużyna nie ma co liczyć na końcowy sukces. Kto wie, być może kibice z Torunia ponownie tęsknią za Jasonem Doylem, z którego usług zrezygnowano w klubie i oddano do Leszna.
fot. PGE Ekstraliga/Przemysław Gąbka
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz