Żużlowcy pędzą z zawodów na zawody i zastanawiam się, kiedy znajdują czas na odpoczynek. W weekend walczą o punkty w polskiej lidze. W tygodniu mają zawody w Szwecji i Danii. Niektórzy podpisali kontrakty w lidze angielskiej. Muszą dolecieć na wyspy. Gdy szwedzka Elitserien wprowadziła w czwartki tzw. telewizyjny mecz, to już w ogóle cały tydzień mają zajęty. W piątek dochodzi oficjalny trening przed Grand Prix lub PGE Ekstraliga. W sobotę - Grand Prix. Po zawodach wracają do kraju, by w niedzielę znów walczyć o punkty.
Zawodnik powinien być wyspany i wypoczęty. Nie wierzę, że wystarczy im drzemka w samochodzie, na promie lub na lotnisku. Sami siebie oszukują. Żużlowcy za bardzo rozdrabniają się, chcąc być wszędzie. Co gorsze, nie mają czasu na treningi, który w pierwszej kolejności mają służyć dostrojeniu motocykla. Dlatego mamy mecze, na których zawodnicy nie mogą się dopasować. Zmieniają ustawienia, żonglują zębatkami i nic.
Przykład Patryka Dudka pokazuje, że dobry zawodnik też może mieć problemy ze sprzętem. Dudka stać na dużo lepsze wyniki. Dobrze pojechał w Grand Prix w Warszawie. Grand Prix i liga, to dwa różne światy. Prezesi klubów i sponsorzy oczekują wygranych w lidze. Ona dostarcza zawodnikom najwięcej profitów. Ekstraliga utrzymuje nie tylko zawodników, ale w ogóle cały speedway na świecie.
Patryk Dudek potrzebuje trochę spokoju, dostrojenia motocykli i odpoczynku. Tymczasem, chłopak przemierza kilometry, gna z zawodów na zawody. Nie ma kiedy przemyśleć błędów. Zawodnik Falubazu Zielona Góra jest jednym z przykładów. Zawodnikom sugeruje, żeby wyhamowali. Nie muszą latać po całej Europie i każdego dnia "grzać" w zawodach. Lepiej mniej, a dobrze. Zarówno dla wyników sportowych i przede wszystkim dla zdrowia.
Jan Krzystyniak
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz