Gdyby żużlowcy Motoru Lublin byli tak skuteczni, jak ich kibice, to wczoraj z tarczą wyjeżdżaliby z Leszna. Grupka ośmiu, może dziesięciu fanów w klubowych barwach na "Smoku" wspierała swoich ulubieńców. Ich doping było słychać na całym stadionie.
Kibice z Lublina przebyli długą drogę. Bilety zakupili przez internet, by wspierać swoją drużynę w konfrontacji z mistrzami Polski. W przypadku "lubelaków", już nie raz udowodnili, można spodziewać się wszystkiego. Ich zainteresowanie sportem żużlowych i kreatywność nie znają granic. Do tego stopnia, że w przeszłości nie tylko zapełniają stadion w Lublinie do ostatniego miejsca, ale potrafią kajakami dopłynąć na mecz do Torunia.
Kibice z Lublina przebyli długą drogę, by wspierać swoją drużynę (fot. Magazyn Żużel)
Wczoraj kibice Motoru stawili się w Lesznie i nie oszczędzali gardeł. Mimo że podobno kibice (gości) z innych miast nie mogą jeździć na zawody za swoją drużyną. Lublinianie pokazali, że można i do tego, bezpiecznie nie tylko podróżować, ale również dopingować. Może tylko zabrakło lepszego wyniku sportowego, by w jeszcze lepszych nastrojach wracali do domu. Ale przecież "czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham cię". Za tydzień znów jest mecz!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz