Piotr Pawlicki jest zadowolony z wyniku, który uzyskał w meczu z MrGarden GKM Grudziądz po kilku wcześniejszych słabszych występach. Z kolei, jego starszy brat Przemek nie wykorzystał szansy. Po zawodach był załamany wynikiem.
Kapitan leszczyńskich Byków zgromadził 14 punktów. Był najlepszym zawodnikiem meczu, ale po zawodach i tak jeszcze miał małe uwagi do swojej postawy.
Bracia Pawliccy (fot. Magazyn Żużel)
- Wciąż czegoś mi jeszcze brakuje i trudno idealnie dopasować motocykle. Z każdym biegiem jest jednak coraz lepiej, w czym duża zasługa mojego tunera Ashleya Hollowaya. Bardzo mu dziękuję za pomoc - wyznał Piotr Pawlicki.
Przemek Pawlicki jeżdżący w barwach zespołu z Grudziądza bardzo się starał i było widać, że zależy mu na jak najlepszym wyniku, to jednak znowu zawiódł. W pierwszym swoim starcie dobrze wystartował, ale błędy przytrafiły mu się na dystansie i spadł na trzecie miejsce. W następnym biegu walczył, ale musiał zjechać z toru pokonany - złapał panę.
- Jak nie idzie, to nie idzie - kręcił głową załamany żużlowiec GKM-u.
Chyba najbardziej udany miał 8 bieg, w którym poradził sobie z atakujący go Szymonem Szlauderbachem. Pawlicki przyjechał do mety za plecami młodszego brata Piotra. Gdy już wydawało się, że Przemysław Pawlicki chwycił rytm i połapał katy na torze, to demony wróciły.
Następny start - wykluczenie za dotknięcie taśmy. Później jeszcze dołożył jeden punkt i mógł się spakować do domu. Tegoroczne wyniki Pawlickiego w drużynie z Grudziądza, to jedno wielkie rozczarowanie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz