Rozmowa z Michałem Knappem – jedynym reprezentantem Polski w ice speedwayu. Rozmawia Tomasz Zalewa
Tak średnio wypadł ten twój start w Mistrzostwach Europy w ice speedwayu.
[ZT]29921[/ZT]
Nie ma o czym mówić, zapomnijmy o tym starcie jak najszybciej. Trudno jechać w Mistrzostwach Europy i ścigać się z najlepszymi zawodnikami praktycznie z marszu i bez treningu. Kiedy inni wyjechali na obóz i treningi do Skandynawii, ja siedziałem w garażu, bo nie było mnie stać na sfinansowanie 3-4 tygodni treningów. Efekty było widać w Sanoku. Jak dalej ma tak to wyglądać i jeśli w grudniu nie uda mi się zorganizować wyjazdu na treningi, to robię sobie roczną przerwę od ice speedwaya, bo jazda w takich warunkach mija się z celem.
Organizator zawodów w Sanoku, mówił że trzeba wyszkolić więcej polskich zawodników, tylko, że … nie ma gdzie.
No właśnie. Kółko się zamyka i odpowiedź jest od razu. Żeby szkolić, nie wystarczy wyjechać na pierwszą lepszą ślizgawkę pod blokiem, tylko muszą być stworzone odpowiednie warunki. To znaczy odpowiednio przygotowana tafla lodu, o regulaminowej grubości. To jest znacznie więcej niż do zwykłej jazdy na łyżwach i to jest dla organizatora znacznie większy koszt. Dlatego taki lód i takie tory przygotowuje się w Polsce tylko sporadycznie i tylko przy okazji ważnych zawodów. Tylko gdzie ja mam się przygotowywać do takich zawodów, jak nie ma gdzie trenować? Kółko się zamyka. I tak samo to wygląda ze szkoleniem kolejnych zawodników.
[ZT]29920[/ZT]
Na razie to raczej pobożne życzenia, bo pewnie, że fajnie byłoby mieć rywali, pewnie, że fajnie byłoby mieć się z kim ścigać, tylko gdzie i jak wyszkolić takich zawodników? To jest właśnie problem ice speedwaya w Polsce. Nas nie stać na to, żeby przygotować taką taflę lodu na treningi. Oczekiwania są wielkie, pomysły są wspaniałe, ale co z tego, jak nie ma gdzie jeździć? Jeśli pojawia się jakaś szansa, to nie ma za co.
Frank Zorn, który został mistrzem Europy powiedział mi jasno: Michał pojedź ze mną do Szwecji na 3-4 tygodnie. Ja cię nauczę, ja ci podpowiem, pomogę ci ustawić sprzęt i ja ci wszystko pokażę. Tylko, że taki obóz treningowy i taki wyjazd to jakieś 14-15 tysięcy złotych. Ja chęci mam wielkie, ale pieniędzy znacznie mniej. Nie stać mnie, żeby rzucić pracę, jechać do Skandynawii i wszystko sfinansować z własnej kieszeni. Wyjazd, paliwo, prom, noclegi, wynajęcie busa, bo nawet nie mam swojego. To wszystko bardzo dużo kosztuje. Mechanik do tego jeszcze.
Owszem, mechanikiem jest mój brat, ale on też musi za coś rodziną utrzymać. Dla mnie osobiście to są dwa miesiąca solidnego zarywania nocek na ciężarówce. A ja też mam dom rodzinę i w przyszłym tygodniu urodzi mi się trzecie dziecko. Nie jestem w stanie sam tego finansować. Pewnie, że fajnie byłoby mieć więcej zawodników w Polsce. Kiedyś jeździł mój brat Grzesiek, jeździł Mirek Daniszewski i kilku innych. Dziś zostałem sam w tym kraju, bo ludzie widzą jakie są warunki, jakie są problemy i ile to kosztuje. Wszyscy machnęli ręką i dali sobie spokój. Jak tak dalej będzie to będzie koniec ice speedwaya w Polsce. Jestem z Grudziądza i chodzę i proszę dosłownie o każde wsparcie, ale to jest bardzo trudne. Jestem jedynym zawodnikiem w Polsce i niektórzy są zdziwieni, że jest w ogóle coś takiego jak ice speedyway. A jak się dowiedzą, że jeździ jeden człowiek w Polsce, to ciężko o jakiekolwiek dofinansowanie. Bardzo mało popularna dyscyplina. Największy problem to to, że nie mamy gdzie trenować. Co z tego, że mamy tor w Sanoku, czy Tomaszowie? Przygotowanie tego toru do ice speedwaya to jest masa czasu i masa pieniędzy. W tej chwili mało optymistycznie to wszystko wygląda.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz