Prezes Motoru Lublin Jakub Kępa stworzył ligowego potwora, czyli drużynę, która wygrywa, żadnego przeciwnika się nie boi i mało tego, posiada potencjał gwarantujący kolejne sukcesy w przyszłości. Jak to się robi, w jaki sposób dochodzi do wielkich zwycięstw w najlepszej lidze żużlowej na świecie?
Kępa odpowiada na pytanie krótko: pracujemy. I nie zagłębia się w szczegóły. Jego drużyna w ostatnich trzech sezonach była w finałach play off DMP. Dwa lata z rzędu zdobywała złoty medal. Wiele wskazuje, że będzie faworytem rozgrywek także w przyszłym roku. Kepa jednak dmucha na zimne, gdy chodzi o plany sportowe. Celem zespołu będzie obrona mistrzowskiego tytułu, ale jak twierdzi "żużel jest nieprzewidywalny, można planować, oczekiwać i na końcu jedna czy druga kontuzja, albo problemy sprzętowe mogą wszystko wywrócić". Trudno nie zgodzić się z prezesem drużynowego mistrza Polski.
[ZT]31406[/ZT]
Wielkim sukcesem prezesa Kępy są nie tylko medale i tytuły, ale przede wszystkim zdolności i skuteczność menadżerska. To właśnie Kępa najlepiej w żużlowej Polsce potrafił zjednać wokół klubu ważnych ludzi nie tylko z regionu, także polityków. Ludzi skutecznych, którzy wiele mogą zdziałać. Spółki Skarbu Państwa przelewają środki na klub w ramach sponsoringu, o jakich inne drużyny w kraju mogą tylko pomarzyć.
Dzisiaj Motor dysponuje największym budżetem finansowym w PGE Ekstralidze. A przecież jeszcze 6 lat temu nie było Motoru w ekstralidze. Klub żużlowy nad Bystrzycą reaktywowano w 2017 roku. Dzisiaj Motor ma dwa razy większy budżet niż GKM Grudziądz i najbardziej utytułowany żużlowy klub w Polsce, Unia Leszno. To pokazuje skalę działania i rozmach w Lublinie. Nie przypadkowo miasto nad Bystrzyca jest od dwóch lat stolica polskiego żużla.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź www.magazynzuzel.pl Obserwuj nas!
Kępa stoi za sukcesami Motoru i mamy wrażenie, że nie pcha się na afisz. Trochę jakby z boku, zza kurtyny pociąga za sznurki. Ale nie można mu odebrać najważniejszego - to on stworzył żużlowego potwora o nazwie Motor, to on jest autorem najgłośniejszego transferu zawodnika w polskim żużlu. Nie zawahał się wyłożyć miliony złotych na sprowadzenie do Lublina i zapłacenie naprawdę dużych pieniędzy, mistrzowi świata Bartoszowi Zmarzlikowi. Kępa ma dzisiaj kłopoty bogactwa w zespole. Kadra jest tak mocna, że nie mieści się w niej były dwukrotny wicemistrz świata Jarosław Hampel.
Kępa się nie zatrzymuje i dalej naciska i to coraz mocniej. Po transferze Zmarzlika przygotował kolejny strzał. Z Bydgoszczy wyciągnął najzdolniejszego juniora w polskim żużlu, jaki objawił się w ostatnich latach, Wiktora Przyjemskiego. Prezes lubelskiego klubu odpiera wszelkie zarzuty kierowane pod jego adresem, gdy adwersarze zarzucają mu korzystanie z "państwowych pieniędzy", układy polityczne, etc.
[ZT]31405[/ZT]
Szef klubu z "Z5" cieszy się, że w grodzie nad Bystrzyca popularność żużla bije rekordy. Frekwencja na zawodach jest rekordowa. W zespole stworzył dobrą atmosferę, chociaż jest on naszpikowany gwiazdami. Kępa o drużynie mówi w samych superlatywach, chociaż podczas ostatniego pobytu w rozgłośni lubelskiego radia nie omieszkał wbić małej szpileczki jednemu z żużlowców.
- Teraz z perspektywy czasu może żałować swojej decyzji o przeprowadzce do innego klubu - powiedział prezes Kępa, nie wymieniając nazwiska. Łatwo jedna się domyślić się, że słowa kierował w stronę Mikkela Michelsena.
Kto i kiedy zdetronizuje Motor na fotelu króla polskiego speedwaya? Znacie odpowiedź?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz