Wybrzeże Gdańsk w ostatnim meczu ligowym zremisowało u siebie z ROW-em Rybnik, mimo że rywal był osłabiony. Wśród gospodarzy wyraźnie zawiódł Krystian Pieszczek. Wychowanek Wybrzeża zabrał głos.
Kapitan gdańskiej drużyny w niedzielnym meczu wywalczył tylko 4 punkty i bonus. Z pewnością inaczej wyobrażał sobie swój występ, tym bardziej że w minionych latach rzadko zawodził na domowym torze. To głównie jego punktów zabrakło Wybrzeżowi do zwycięstwa.
Krystian Pieszczek przeprasza za słabszy występ (fot. Magazyn Żużel)
- Przepraszam kibiców za swoją postawę. To była katastrofa, choć tor był dobrze przygotowany, podobny jak na treningach. Dlaczego pojechałem tak słabo? Trudno o sensowną odpowiedź, głowa wciąż się "grzeje" po tym meczu - powiedział Pieszczek dla portalu trojmiasto.pl.
25-latek wystartował w pięciu wyścigach. W dwóch z nich zanotował wykluczenia. W obu przypadkach Pieszczek w oczach sędziego był winnym przerwania wyścigów, choć szczególne emocje wzbudzała sytuacja z pierwszego wyścigu. Wówczas zawodnik Wybrzeża starł się z Kacprem Gomólskim, który upadł kilkanaście metrów po kontakcie z Pieszczkiem. Trudno było w tej sytuacji podjąć właściwą decyzję.
- Po zawodach odbyliśmy z panem sędzią kulturalną rozmowę, ale nie podlega dyskusji, że tą decyzją wypaczył wynik spotkania. Usłyszałem, że nie byłem winny, ale kogoś trzeba było wykluczyć - dodał Pieszczek.
Decyzja arbitra miała ostatecznie kluczowy wpływ na losy spotkania, ale trzeba przyznać, że gdańszczanie nie zaprezentowali się rewelacyjnie. Większość zawodników Wybrzeża potrzebuje jeszcze sporo czasu, aby dopasować się do nowej nawierzchni domowego toru.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz