Wicemarszałek Sejmu po półfinale play off wystąpił do prokuratora generalnego o zbadanie toru żużlowego w Lesznie. Zażądał, by Unia Leszno po tym meczu wycofała się z rozgrywek lub została karnie z nich usunięta.
Żużel to sport, w którym, nigdy nie brakowało kontrowersji. Dzisiaj kibice dyskutują o rzeczywistych lub wyimaginowanych chorobach reprezentantów, czy o wlewach witaminowych. Kiedyś do czerwoności kibiców rozpalały dyskusje o spreparowanych torach. Jeden z takich meczów, w którym to tor, a właściwie jego stan, miał wpływ na wynik, odbył się w Lesznie w 2011 roku. To było pamiętne starcie Unii Leszno z Unibaxem Toruń.
Stan toru zlaęzy od punktu widzenia
Był wrzesień 2011 roku. Unia Leszno podejmowała Unibax Toruń. Stawką meczu był awans do finału play off. Gorąco zrobiło się jeszcze przed pierwszym wyścigiem, ponieważ ekipa z Torunia zakwestionowała stan nawierzchni toru.
- Na takiej nawierzchni, jaką przygotowali gospodarze w żadnym wypadku nie można się ścigać. Tor jest nierówny i niebezpieczny - mówił przed kamerami menedżer Unibaksu, Sławomir Kryjom. Podobnie wypowiadał się arbiter spotkania.
- Jeśli gospodarze nie doprowadzą toru do porządku wówczas grozi im walkower - informował sędzia Leszek Demski.
Gospodarze mieli odmienne zdanie. Byli zaskoczeni pretensjami toruńskiej drużyny.
- Tor przygotowujemy pod siebie, a nie pod rywali. Jest on regulaminowy. Przecież nie ryzykowalibyśmy zdrowia swoich zawodników, którzy wracają do składu po kontuzjach - tłumaczył Roman Jankowski, trener leszczyńskich Byków.
Przerwa w meczu trwała prawie godzinę. W tym czasie na torze przeprowadzono kosmetykę. Ale torunianie nadal byli niezadowoleni.
- Jesteśmy trzecim z rzędu zespołem, który przyjeżdża do Leszna i narzeka na przygotowanie toru. Dlatego czas najwyższy skończyć z preparowaniem nawierzchni - grzmiał ówczesny prezes Aniołów, Wojciech Stępniewski.
Najpierw seria wypadków...
Sędzia w końcu rozpoczął zawody. Niestety, już w pierwszym biegu wywrócił się przez nikogo nie atakowany Kamil Adamczewski. Potem w trzecim biegu wydarzył się drugi wypadek. Wtedy na tor poleciał Adrian Miedziński. Torunianin nie opanował motocykla za metą i upadając złamał obojczyk. W parku maszyn zawrzało.
Sędzia zmuszony był ponownie zareagować i przerwał mecz. Torunianie domagali się walkowera. Oskarżyli gospodarza o spreparowanie toru.
- Nie rozumiem oskarżeń gości. Niepotrzebnie panikują. Tor jest w idealnym stanie - ripostował przed telewizyjnymi kamerami trener Roman Jankowski. Bronił go również Jarosław Hampel. - Jest kilka nierówności, ale ogólnie da się na tej nawierzchni jeździć. Startowałem w Lesznie już na gorszym torze - przekonywał wicemistrz świata.
Nerwowo reagowali również kibice. Emocje podgrzewała też wysoka stawka półfinału play off. Dlatego każda próba protestu ze strony gości kończyła się wyzwiskami i salwą gwizdów. Wrzawa rosła, gdy na torze pojawiali się przedstawiciele Unibaksu. Menadżer Kryjom i trener Jan Ząbik pokazywali sędziemu nierówności na torze, nazywając je pułapkami.
...potem wykluczenia
Demski i postanowił wznowić mecz. Lepiej radzili sobie leszczynianie. Wciąż jednak panowała napięta atmosfera. W 12 biegu huknął w bandę Kamil Pulczyński. Junior złamał nogę i trafił do szpitala. Kolejny zgrzyt miał miejsce w pierwszym z biegów nominowanych. Najpierw został z niego wykluczony Janusz Kołodziej, a w powtórce jego los podzielił Rune Holta. Mecz trwał cztery godziny i zakończył się zwycięstwem gospodarzy 53:36. W rewanżu torunianie nie zdołali odrobić straty z pierwszego spotkania i do finału awansowały leszczyńskie Byki.
Przebieg półfinału odbił się głośnym echem w środowisku sportowy. Nawet politycy zainteresowali się wydarzeniami na torze w Lesznie. Ówczesny wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich z Torunia zwołał konferencję na której domagał się wykluczenia Unii Leszno z ligowych rozgrywek. Menadżer Sławomir Kryjom w ostrych słowach skrytykował Unię Leszno. Kibice biało - niebieski długo mieli mu to za złe, przypominając że z Leszna pochodzi i swoją żużlową przygodę w charakterze działacza zaczynał na Strzeleckiej.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu magazynzuzel.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz