Częstochowa, czyli miłość Jasona Doyla od pierwszego wejrzenia

Bez dwóch zdań, to musiała być miłość od pierwszego wejrzenia. Jason Doyle pokochał Częstochowę z całych sił. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze nie wyjechał na tor, nie zaliczył ani jednego biegu i nie miał okazji wystawić faktury. Serce nie sługa. Uczucie nie wybiera. Doyle zakochał się i koniec.

- Jason jest z nami i on sam w prywatnych rozmowach nie ukrywa, że chciałby zostać w naszym klubie na dłużej, niż tylko jeden sezon. Jak będzie? Zobaczymy - zdradził prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa Michał Świącik na antenie telewizji Polsat Sport.

Jason Doyle ponoć nie ukrywa, że chciałby w Częstochowie zostać na dłużej (fot. Magazyn Żużel)

Ciekawe co na to powiedzą w Toruniu? Australijczyk zimą został wypożyczony z Apatora do Włókniarza na jeden sezon. Jednym z warunków powrotu Doyle do grodu Kopernika jest awans "Aniołów" do ekstraligi. Podobno umówił się z władzami toruńskiego klubu, że w 2021 znów będzie kręcił kółka na Motoarenie. Dlatego wyznanie o chęci dłuższej współpracy z częstochowskim klubem jeszcze przed startem sezonu daje do myślenia. Toruń jest pięknym miastem, ale widocznie Częstochowa ma coś w sobie, coś więcej (może urok klasztoru na Jasnej Górze?). Mimo, że Doyle od ponad tygodnia przebywa na kwarantannie i mieszka w zamknięciu w jednym z częstochowskich hoteli, to już wie/przekonał się, że Włókniarz jest świetnym miejscem do pracy i do życia.

- Częstochowa dla Australijczyków czy Amerykanów jest otwarta. Te klimaty zapoczątkował prezes Marian Maślanka i są one na porządku dziennym. Ten częstochowski klimat jest niepowtarzalny - tłumaczył prezes Świącik w programie "Poranek z Polsatem Sport".