Za chwilę zacznie się rywalizacja o tytuł indywidualnego mistrza świata, galopuje liga i Emil Sajfutdinow ma nad czym myśleć po stracie miejsca w stajni czołowego tunera silników żużlowych Ashleya Hollowaya. Sytuacja Rosjanina nie należy do łatwych, ale żużlowiec nie traci nadziei. Szuka rozwiązania, by znów dysponować topowym sprzętem.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Sajfutdinow i jego team sondowali szanse powrotu do współpracy z Ryszardem Kowalskim. Na razie nie ma decyzji, ani jakiejkolwiek odpowiedzi z warsztatu RK Team w Cierpicach koło Torunia. Może więc jest szansa? Sprawa rozstrzygnie się na dniach - może jeszcze w tym tygodniu lub w następnym.
Emil Sajfutdinow szuka nowych silników (fot. Magazyn Żużel)
Sajfutdinow w niedzielnym meczu w Gorzowie jeździł na silniku GM i na tym wiedza obserwatorów się kończy. Żużlowiec unika rozmów o sprzęcie, tym bardziej o zakończonej współpracy z Hollowayem. Na silniku, który zawodnik Unii, używał na Jancarzu nie było logo tunera. Na silniku znajdowała się fabryczna pokrywa bez tzw. śladu tuningu.
Sajfutdinow zanim trafił do Hollowaya współpracował z Kowalskim. Specjalista od silników z Cierpic zerwał współpracę, gdy dowiedział się, że team żużlowca podobno zdradził tajemnice warsztatowej kuchni Kowalskiego innemu mechanikowi od silników. Być może czas goi rany i dla Sajfutdinowa drzwi warsztatu w Cierpicach zostaną uchylone. Zobaczymy, czy w tym przypadku faktycznie czas jest najlepszym lekarzem.
Jak na razie pozostaje mu bardziej zaufać Peterowi Johnsowi, brytyjskiemu specjaliście od przygotowania jednostek napędowych, który jednak w ostatnim czasie nie notował spektakularnych sukcesów, pozostając w cieniu Kowalskiego i Hollowaya.
Sajfutdinow w dwóch ostatnich występach ligowych zdobył w sumie 12 punktów. Niewiele jak na lidera zespołu, który broni mistrzowskiego tytułu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz