Maksym Drabik znów nie usłyszał wyroku. Jak długo to jeszcze potrwa?

Saga dotycząca złamania procedury antydopingowej przez Maksyma Drabika miała zakończyć się dzisiaj, ale się nie zakończyła. Posiedzenie Trybunału Arbitrażowego przy PKOL zostało jednak przerwane przez alarm przeciwpożarowy. Sprawa Drabika została odroczona na 29 października.

Przypomnijmy, że Maksym Drabik przed zeszłorocznym finałem PGE Ekstraligi z Unią Leszno przyjął kroplówkę o objętości 500ml, co stanowiło pięciokrotne przekroczenie dopuszczalnej zawartości. Zawodnik razem ze swoim prawnikiem walczy o to, aby należało mu się wsteczne wyłączenie dla celów medycznych.

Sprawa żużlowca Sparty Wrocław ciągnie się już bardzo długo. Zawodnik początkowo nie odpowiadał na pisma Polskiej Agencji Antydopingowej, a następnie twierdził, że przyjął kroplówkę wyłącznie w celach poprawienia swojego stanu zdrowia. 22-latkowi grozi nawet dwuletnia dyskwalifikacja.

Długo tocząca się sprawa miała zakończyć się 7 października, ale została odroczona na 29 października. Trybunał Arbitrażowy przestał obradować przez alarm, który jak się później okazało, był zaplanowany. Wszyscy pracownicy zostali zmuszeni do opuszczenia budynku, a po piętnastu minutach wrócili do pracy. Wszyscy oczekiwali, że po próbnym alarmie wyrok w sprawie Drabika zostanie ogłoszony, ale nic z tego nie wyszło.

KOMENTARZ

Przeciąganie tej sprawy nie służy nikomu. Ani speedwayowi, ani organom kontrolnym, ani sportowej atmosferze. A już chyba najmniej samemu zawodnikowi. Trudno, nawet młodemu człowiekowi, żyć w stanie permanentnej niepewności, znosić stres związany z meczami i jeszcze na dodatek zachowywać formę. Dla wszystkich, także dla sportu, najlepsze byłoby szybkie rozstrzygnięcie sprawy (obojętnie w którą stronę) i wygaszenie (nomen omen) ognia pod tym kotłem. Miejmy nadzieję, że w nowym terminie już nic szanownemu trybunałowi nie zakłóci pracy.

Arkadiusz Jakubowski