Organizator gali PGE Ekstraligi, mamy wrażenie, jakby pistolet wycelował we własna stopę. Te skecze, żarty które zafundował zaproszonym gościom i telewidzom, może komuś przypadły do gustu (na pewno organizatorowi gali), ale nam niekoniecznie. Nie wszystkie dialogi były słabe, ale... Ani to było mądre, ani śmieszne. To nasza subiektywna ocena. Jaka jest Wasza opinia, oglądaliście transmisję tv ze stołecznego hotelu "Hilton"?
Także w sieci internetowej pojawiło się wiele komentarzy na temat żużlowych żartów, które zafundowała nam PGE Ekstraliga. Zawsze z dystansem podchodzimy do życia, także do żużlowych skeczów. Dziwi nas tylko, że władze ekstraligi, które nieraz groziły palcem oraz nakładały kary na zachowanie kibiców, ich przyśpiewki i transparenty, teraz fundują nam żarty na poziomie "Unia Leszno to nie jest polski klub". I to wszystko na uroczystej gali.
[ZT]31526[/ZT]
Redaktor Bartłomiej Czekański na Facebooku podzielił się w tym temacie swoimi przemyśleniami. Zgadzamy się z redaktorem, że "ta przyśpiewka jest tak głupia i zakłamana, że aż zęby bolą".
"Nie jesteśmy chorzy na powagę. Lubimy żartować. Problem w tym, że żarty należy dobierać do towarzystwa, w którym się je opowiada. Ubliżanie, nawet w formie kabaretowej, najbardziej polskiemu i najbardziej zasłużonemu żużlowemu klubowi Unii Leszno, którego wychowankowie obsługują trzy nasze ligi, że nie jest polskim klubem, nie przystoi na eleganckiej gali Ekstraligi, na której jest obecna drużyna wspomnianych „Byków”. Jak oni musieli się poczuć? Wiem, że szef Ekstraligi Wojciech Stępniewski jest dżentelmenem i honorowym człowiekiem i liczę, że nigdy więcej nie dopuści do takiego faux pas wobec żadnego klubu.
Unia Leszno została założona w 1938 roku na polskich ziemiach. O tym, że Unia to nie jest polski klub głównie śpiewają wrocławscy kibice z Festung Breslau na swoim stadionie im. Hermanna Goeringa, na który weszli od Adolf Hitler Strasse (takie nazwy obowiązywały w 1938 roku). Ta przyśpiewka jest tak głupia i zakłamana, że aż zęby bolą. Kiedy leszczyńscy kibice obrzucili „dolarami” Doyle'a, to Unia za nich zapłaciła karę. Kto teraz zapłaci za dalsze kopanie rowu między fanami speedwaya z Wrocławia i Leszna? Szefowie Ekstraligi - organizatorzy gali? Żużel ma nas łączyć w miłości do tego sportu, a nie dzielić!" - pisze red. Bartłomiej Czekański
[ZT]31487[/ZT]
Dziennikarz z Wrocławia piszący o sporcie żużlowym od zamierzchłych czasów, podpiera się konkretami z historii, cytując Wikipedię. Tak jak w tym przypadku:
"Wikipedia: „Po I wojnie światowej Leszno znowu stało się częścią odrodzonego państwa polskiego. W okresie 20-lecia międzywojennego z Leszna odpłynęła ludność niemiecka. W 1919 r. Polacy stanowili ok. 70% mieszkańców miasta, a w 1939 już ok. 90%.
Wikipedia: „W 1933 r. we Wrocławiu utworzono KZ Dürrgoy – jeden z pierwszych obozów koncentracyjnych w III Rzeszy. W czasie II wojny światowej we Wrocławiu znajdowała się filia obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. 25 sierpnia 1944 r. miasto zostało ogłoszone twierdzą (niem. Festung Breslau) i otrzymało rozkaz bronienia się do ostatniego żołnierza. 13 lutego Armia Czerwona rozpoczęła oblężenie Wrocławia. 8 marca dowództwo Festung Breslau przejął Hermann Niehoff, a jego poprzednik, Hans von Ahlfen, opuścił miasto samolotem dwa dni później. Wrocław poddał się dopiero 6 maja, cztery dni po Berlinie. W wyniku walk między Armią Czerwoną i Wehrmachtem uszkodzeniu lub całkowitemu zniszczeniu uległo około 70% zabudowy miasta. 2 sierpnia 1945 r. na konferencji poczdamskiej zapadła decyzja o przekazaniu Polsce Śląska wraz z Wrocławiem, zaś ludność niemiecką, która nie opuściła miasta przed oblężeniem Wrocławia, przesiedlono do radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Do Wrocławia zaczęła napływać ludność polska, głównie z centralnej Polski (Kielecczyzna, Łódzkie) i Wielkopolski oraz wysiedleni mieszkańcy Kresów Wschodnich przedwojennej Polski, głównie ze Lwowa i okolic oraz z Wileńszczyzny”.
[ZT]31528[/ZT]
Mój ojciec i cała moja rodzina też przyjechała zaraz po wojnie do Wrocławia. Tato był w straży akademickiej, zakładał AZS, potem pomagał przy zakładaniu żużlowej Sparty. Odbudowywał Wrocław. Został za to odznaczony medalem „Budowniczy Wrocławia” i „Złotym Krzyżem Zasługi”."
Tyle red. Czekański.
Na żarty na oficjalnej gali o klubie z Leszna zareagował też prezes Piotr Rusiecki. Pisze z ironią na platformie X: „Brawo za dobry pomysł. A dopiero dostaliśmy karę za prowokacje”. A potem w dyskusji pod tym wpisem zapewnia, że nie pozwoli, by robiono żarty z Unii Leszno.
My też lubimy żartować i śmiać się, zawsze zwracając uwagę na towarzystwo i co najważniejsze, żeby swoimi żartami nikogo nie urazić. Nie wiemy, jak czuli się leszczyńscy żużlowcy na gali, gdy cała sala miała śmiać się ze stadionowej przyśpiewki pod ich adresem. Co od biedy uchodzi w stadionowej atmosferze, już nie bardzo przystoi oficjelom.
A po za tym nie od dziś wiadomo, że atmosfera sportowej rywalizacji między klubami sprzyja wszelkiej maści szowinizmom (po każdej ze stron), które łatwo mogą wymknąć się spod kontroli. Przykładów wcale nie musimy szukać za granicami naszego pięknego kraju. Co myślał sobie ktoś, kto zatwierdzał akurat taki scenariusz oficjalnej gali? Czy pomyślał, jaka może być reakcja podczas nadchodzących meczów kibiców oficjalnie poniżanego w świetle kamer klubu (obojętnie czy z Wielkopolski, Śląska lub Lubuskiego)? To nie było zbyt mądre. Respect, panowie z Ekstraligi i PGE, respect. To podstawa każdego sportu. Nie wiecie o tym?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz