Rozmowa z Andersem Thomsenem, żużlowcem ebut.pl Stali Gorzów. Rozmawia Mirosław Wielowiejski
- Pierwszy sezon Stali Gorzów bez Bartosza Zmarzlika już za nami, zakończył się. Brakowało wam mistrza?
- Zawodnik tej klasy co Bartek przydałby się każdej drużynie. Przydałby się także Stali. Ale dzisiaj jeździ dla Motoru Lublin i jest mistrzem Polski. My musimy koncentrować się na swoich wynikach, na swojej drużynie, na wygrywaniu meczów. W tym roku poszło nam całkiem nieźle. Gdyby jeszcze nie było kontuzji, to wiadomo. Żużel jak każdy motosport, to ryzyko.
- Tobie brakowało takiego zawodnika jak Zmarzlik w drużynie?
- Ja nie mam wpływu, co się dzieje. Bartosz wybrał najlepiej dla siebie. Owszem, trochę żałowałem, że go nie ma z nami w drużynie. Nic nie poradzę. Ja mogę mówić tylko o sobie. Poczułem, że teraz muszę więcej dać z siebie, większą odpowiedzialność wziąć na siebie. Bo drużyna tego potrzebuje. Każdy z nas to poczuł, dużo rozmawialiśmy ze sobą. Martin, Szymon i pozostali koledzy wiedzieli, że wszystko w naszych rękach. Każdy musi dołożyć cos więcej od siebie, to wtedy będzie dobrze. Stal bez Bartosza też musi walczyć. W tym roku, mam nadzieję, pokazaliśmy kawałek dobrego ścigania.
- Krążyły plotki, że możesz zmienić klubowe barwy. Podobno Apator Toruń chciał cię mieć u siebie w 2024 roku?
- Były zapytania z kilku klubów. Tyle mogę powiedzieć, gdyż więcej szczegółów nie znam. Ja w Gorzowie czuję się bardzo dobrze. Jestem tutaj już kilka lat i nie chce tego zmieniać. Znam ludzi, poznałem miasto - niczego mi nie brakuję. Mogę skupić się na tym co kocham, czyli na motorach i na żużlu.
- Stal w tym roku odpadła w play off. Gdyby startował Thomsen...
- Gdyby, gdyby... Też byłem wkurzony, bo przecież była szansa. Częstochowa w dwumeczu okazała się lepsza. Po wygranej w Gorzowie mieli awans na wyciagnięcie ręki. Szkoda. Nic nie poradzę. Kontuzja! I to w takim momencie. Co nie udało się w tym roku, nadrobimy w przyszłym. Naprawdę, nie żartuję!
- To jeszcze zapytam o reprezentację Danii i o jej menadżera, z którym rywalizujesz na torze. Czy taki bezpośredni kontakt, rywalizacja, przepychanki na łokcie, może mieć negatywny wpływ na wasze relacje?
- W żadnym wypadku. Obaj to rozumiemy, każdy zawodnik rozumie. na torze ścigasz się dla kibiców, dla drużyny i dla siebie. Tak samo myśli Pedersen. Każdy z nas tak podchodzi do swoich obowiązków. Jesteśmy profesjonalistami, od nas się wymaga. Dobrze, że Nicki Pedersen jest z reprezentacją, bo świetnie czuje speedway. Jest czynnym zawodnikiem z wielkim doświadczeniem. Po biegu jeszcze nie zjechałeś z toru, a Nicki wie co masz poprawić lub zmienić, żeby być jeszcze szybszy. Zawsze coś zaproponuje, jesli potrzebujesz pomocy. Takie rady naprawdę są bezcenne.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz