Następuje powolne strącanie leszczyńskich Byków z żużlowego tronu. Pretendent do tytułu - Betard Sparta Wrocław - ukruszył kolejny kawałek leszczyńskiej twierdzy. Gospodarze próbowali się bronić, ale metody jakie zastosowali, nie przyniosły skutku. Ba, dodatkowo pogrążyły zespół.
Mistrz Polski z Leszna przegrał na własnym torze z Betard Spartą Wrocław 41:49. Gospodarze wymyślili sposób na rozpędzony wrocławski walec i spróbowali go wyhamować na "Smoku" tzw. suchą kopą. Jak się okazało, Maciej Janowski i spółka latali na leszczyńskim torze, jak odrzutowce z najlepszego lotniczego szwadronu. A Fogo Unia tylko naraziła się na nieprzyjemności, krytykę i zepsuła widowisko. Ścigania jakiego oczekiwali kibice, nie było.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Upadki zaliczyli wczoraj Janusz Kołodziej i Jason Doyle
O sukcesie decydowały dobre starty, nie chodziła zewnętrzna część toru i jedynie pas przy krawężniku nosił na miarę oczekiwać. Ingerencje komisarza toru nie przynosiły efektów. Zrobiło się niebezpiecznie na drugim wirażu, gdy zaczęły tworzyć się koleiny. Z tego powodu nie opanował motocykla Daniel Bewley i wywrócił Janusza Kołodziej. Pod koniec zawodów ten sam los spotkał Jasona Doyle`a. Australijczyk przez nikogo nie atakowany wywrócił się i sędzia przerwał wyścig. Na szczęście, nikt nie ucierpiał.
Do wydarzeń na torze leszczyńskim torze odniósł się w wieczornym programie telewizyjnym w nSport+ szef sędziów Leszek Demski i po części naświetlił sytuację.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Wielkiego ścigania w Lesznie nie było
- Ten mecz nie miał statusu zagrożonego i nie było żadnych opadów. Tor jednak nie został odebrany w regulaminowym czasie. Nawierzchnia była za sucha i była ubijana na sucho. To właśnie z tego powodu tor nie został odebrany przez komisarza. Komisarz wymusił na gospodarzach pisemnymi poleceniami polanie materiału. W trakcie dnia były nawet momenty, w których na torze były ścieżki suche i ścieżki wilgotne, czyli nawierzchnia była nierównomierna. Komisarz jest od nadzorowania i wydawania poleceń, jeśli tor jest źle przygotowywany. Komisarz nie jest od przygotowywania toru i nie wsiądzie na polewaczkę czy traktor - tłumaczył w telewizji Leszek Demski.
O przygotowaniu nawierzchni toru mówił również Maciej Janowski, kapitan i lider Betard Sparty Wrocław.
- Wiem, że były dyskusje przed meczem, ale ja przyjechałem dwie godziny przed pierwszym wyścigiem i wyszedłem na tor, tuż przed próbą toru. Na szczęście w trakcie meczu koleiny pojawiały się na wyjściach z łuków, dlatego każdy wiedział mniej więcej, gdzie one są i jak je omijać. Wiadomo, że takie koleiny nie ułatwiają zadania, ale dobrze, że były widoczne. Czy tor był niebezpieczny? Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ten tor był suchy i było dużo piasku. Jeździłem na bardziej niebezpiecznych torach. Wydaje mi się, że gospodarz wie, co źle zrobił i mam nadzieję, że na następnych zawodach ten tor będzie wyglądał lepiej - podsumował Maciej Janowski.
Wrocławianie byli poza zasięgiem drużynowego mistrza Polski. Co do przygotowania toru, to nie wiemy i nie oskarżamy gospodarza o celowe działanie. Ale z drugiej strony, czy to był przypadek? Liczyliśmy na ciekawsze widowisko, więcej walki, ścigania i przysłowiowej rywalizacji na łokcie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz