Jakie są największe transferowe niewypały tego sezonu? Dyskutowaliśmy na ten temat w redakcyjnym gronie, wybierając największe rozczarowania. Może wasze opinie różnią się od naszych, więc zapraszamy do dyskusji. Wpisujcie swoje uwagi w komentarzach - także na naszym Facebooku.
W najwyższej klasie rozgrywkowej mieliśmy kilku kandydatów do tzw. porażki transferowej sezonu, ale zdecydowanie na plan pierwszy wysuwa się Mateusz Świdnicki. Pamiętacie wychowanka Włókniarza Częstochowa, czy już o nim zapomnieliście? Rok temu Świdnicki był jednym z czołowych juniorów w ekstralidze. W efektownym stylu sięgnął na torze pod Jasna Góra po tytuł indywidualnego mistrza Polski juniorów, ogrywając bardziej utytułowanych, jak choćby swojego klubowego kolegę z Częstochowy Jakuba Miśkowiaka, czy mistrza świata juniorów Mateusza Cierniaka.
Gdy Świdnicki dostał propozycję transferową z Cellfast Wilków Krosno, to wielkiego zaskoczenia nie było. Beniaminek szukał zawodnika na pozycje U-24 i wydawało się, że Świdnicki może być doskonałym wyborem. Czy był najlepszą opcją? Zimą wydawało się, że tak - doskonały wybór. Teraz po kilku miesiącach możemy ocenić. To był transferowy niewybuch. Zawodnik nie potrafił odnaleźć się w nowym otoczeniu, narzekał na małą ilość startów, brak rozjeżdżenia, itp. Próbował swoich sił także w szwedzkiej lidze, ale bez powodzenia.
[ZT]30588[/ZT]
W 1. lidze podobnie jak w ekstralidze mamy kilku kandydatów, którym transfery zaszkodziły. Rune Holta już tradycyjnie odczekał pierwsze uderzenie transferowe i nie podpisał kontraktu. Gdy w Orle Łódź zaczęli tracić kontrole nad drużyna i jej wynikiem, zaczęły się poszukiwania. Pierwszy wybór w poszukiwaniu posiłków - Rune Holta. Trener Marek Cieślak zna go doskonale, wie co potrafi, wiec długo nie zastanawiał się. "Holtański" przyjechał do Łodzi, zobaczył, potrenował i... niewiele pomógł. Norweg z polskim paszportem wystąpił w 5. meczach i wykręcił średnią biegową na poziomie jednego punktu. Jak na byłego reprezentanta Polski, to niewiele. Wiemy, że wiek juz nie ten, że przygotowanie inne, że wyrwany z urlopu, itd. Ale w Łodzi na pewno liczyli na więcej.
My jednak mamy inną "jedynkę" do tytułu transferowego niewypału. Jest nim Norbert Kościuch, który podobnie jak Holta długo zwlekał z podjęciem decyzji i gdy sezon wystartował, wylądował w Gdańsku. Zdunek Wybrzeże potrzebowało zawodnika doświadczonego, objeżdżonego w 1.lidze i "Norbi" wydawał się idealnym kandydatem. Niestety, wychowanek leszczyńskiej Unii odjechał w 7 meczach zaledwie 15 biegów. Wiemy, że miał perturbacje zdrowotne, ale kontuzja nie do końca go tłumaczy. Kościuch przepadł i cisza po nim. Wybrzeże radzi sobie bez niego.
W 2.lidze mieliśmy poważną zagwozdkę, który zawodnik bardziej rozczarował? Bardzo liczyliśmy, że Patryk Rolnicki z doświadczeniem wyniesionym ze ścigania w wyższej klasie rozgrywkowej, niż 2.liga będzie wymiatał na poziomie 10 punktów w każdym meczu Unii Tarnów. Tak się jednak nie stało. Rolnickiego zobaczyliśmy dwa razy, bo tylko w dwóch meczach próbował walczyć. Żużlowiec spod Tarnowa pojechał w sześciu biegach, w których ani razu nie wygrał, raz był drugi i dwa razy trzeci. Ściganie w tym sezonie zakończył z dorobkiem 4 punktów na swoim koncie. Rozczarowanie!
[ZT]30587[/ZT]
Drugim zawodnikiem, po którym więcej sobie obiecywaliśmy, jest Scott Nicholls. Przedstawiać go specjalnie nie trzeba, bo jeszcze kilka lat temu był żużlowcem topowym, włącznie z występami w elicie - Speedway Grand Prix. Nicholls trafił do Metaliki Kolejarza Rawicz i nawet dobrze zaczął. Pierwszy swój mecz miał udany, ale w dwóch następnych "woził ogony". Brytyjczyk może tylko uderzyć się w piersi i przeprosić kibiców, a także kierownictwo klubu, które na pewno więcej oczekiwało po zakontraktowaniu byłej żużlowej gwiazdy. Nicholls dotychczas wykręcił wynik znacznie poniżej oczekiwać - jego średnia meczowa wynosi 2 punkty.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz