- Rok temu moim celem było zdobycie złotego medalu mistrzostw świata. Na planach się skończyło. Wiem, dlaczego tak się stało - wyznaje Emil Sajfutdinow, najlepszy żużlowiec Fogo Unii Leszno w 2018 roku.
Sajfutdinow 10 lat temu debiutował w światowej elicie. Rosjanin miał wtedy 19 lat i zaliczył prawdziwe "wejście smoka". Na praskiej Markiecie wygrał w pięknym stylu. Tony Rickardsson, sześciokrotny mistrz świata, chwytał się za głowę, oglądając brawurową jazdę młodego żużlowca z Saławatu. Szwed nie miał wątpliwości, że Sajfutdinow w krótkim czasie znajdzie się na żużlowym szczycie. Przepowiadał mu wspaniałą karierę.
Od tego czasu minęła dekada i Sajfutdinow wciąż marzy o tytule mistrza świata. Wydaje się, że Emil posiada wszystko potrzebne do osiągnięcia sukcesu - doświadczenie, umiejętności, bardzo dobre motocykle. Jego team jest przedstawiany za wzór. Kieruje nim menedżer Tomasz Suskiewicz, który w przeszłości zdobywał doświadczenie u boku Tomasza Golloba, Piotra Protasiewicza i Rickardssona.
Zespół ludzi Sajfutdinowa jest świetnie zorganizowany. Jego mechanicy potrafią zadbać o każdy szczegół. Silniki przygotowane przez Ashleya Holowey`a i Petera Johnsa pracują na najwyższych obrotach. Motocykli zazdroszczą Emilowi nie tylko jego konkurenci, ale również gwiazdy speedwaya sprzed lat. W cieniu sukcesów stoi Suskiewicz. To on właśnie przygarnął do siebie Emila, gdy młody żużlowiec pierwszy raz zawitał do Polski.
Rosyjski talent z Saławatu miał 17 lat, podpisując kontrakt z Polonią Bydgoszcz. Poczatkowo opiekował się nim ówczesny prezes klubu Bogdan Sawarski. Emil mieszkał w hotelu przy stadionie. Polonia wykupiła mu obiady i umożliwiła wspólne treningi. Pomocną dłoń wyciągnął do chłopaka Suskiewicz. Zamieszkali pod jednym dachem i zaczęli współpracować. Z czasem pojawiły się pierwsze zwycięstwa. Początkowo wygrane pojedyncze wyścigi, ale czas działał na korzyść Emila.
Suskiewicz przypomina, że Sajfutdinowa dopiero od dwóch sezonów szczęśliwie omijają kontuzje. W 2014 roku miał groźny wypadek w Gdańsku. Rok później złamał obojczyk na crossie. W 2016 miał operowany bark.
[WIDEO]1[/WIDEO]
Emil Sajfutdinow w debiucie w Grand Prix IMŚ stanął na najwyższym stopniu podium. W finałowym wyścigu w Pradze pokonał Fredrika Lindgrena, Jasona Crumpa i Leigha Adamsa. Jak się okazało, Sajfutdinow był najmłodszym zwycięzcą zawodów w historii rywalizacji o tytuł IMŚ i najmłodszym debiutantem w GP
- Gdyby nie kontuzje, to kto wie, w którym miejscu byłby dzisiaj Sajfutdinow - zastanawia się Andriej Sawin, menedżer reprezentacji Rosji. - Emil jest w optymalnym wieku, by odnosić sukcesy. Najlepsze przed nim. Życzę mu spełnienia marzeń.
Największym sportowym marzeniem jest oczywiście tytuł mistrza świata. Kilka lat temu mówił o tym głośno i nie ukrywał swoich ambicji. Teraz jest bardziej wyciszony. Rywalizacja nauczyła go pokory. Nie nakręca się wynikami i presją. Chłodna głowa pozwala mu swobodniej realizować plany.
Sajfutdinow w 2014 roku podjął zaskakującą decyzję. Wycofał się z rywalizacji w Grand Prix IMŚ. Jakie były przyczyny i czy słusznie postąpił?
- Zbieg niekorzystnych okoliczności i po nich Emil nie był przygotowany fizycznie i psychicznie. Wskutek kontuzji odniesionej w Toruniu przeszedł czterogodzinną operację w Barcelonie. Był mocno porozbijany. Po zimie nie czuł się na siłach, by walczyć z najlepszymi na świecie. Wiedział, że będzie mu ciężko. Do tego doszły perturbacje związane z Włókniarzem Częstochowa, czyli niewypłacalność klubu i konsekwencje z tym związane. Brakowało czystej głowy, by stawić czoła w walce o medale - tłumaczy Tomasz Suskiewicz.
Emil "wypisał się" z Grand Prix IMŚ na trzy lata (2014 - 2016). Jak się okazało, wrócił mocniejszy i lepiej przygotowany. Ale wciąż pozostaje niespełniony w walce o miejsce na podium. Przyznaje się, że popełnił błędy. Teraz jest mądrzejszy i na pewno ich nie powtórzy. Ale w sporcie liczy się również szczęście.
- Pod koniec ubiegłego roku przeprowadziłem wiele testów z silnikami i mam nadzieję, że będzie dobrze. Potrzebuję swobody i luzu. Bez presji potrafię osiągnąć dużo więcej. Od zawsze marzyłem o złotym medalu i tytule mistrza świata. To się nie zmienia. Ale inaczej patrzę w przyszłość. Nic na siłę! Nie warto obciążać głowy i myśleć tylko o wygraniu zawodów. To naprawdę nie pomaga - przekonuje Sajfutdinow.
Żużlowiec twierdzi, że ma plan działania i postara się go wprowadzić w życie. Wie, jak jeździć i co poprawić, by osiągnąć lepsze wyniki. W meczach sparingowych przed startem ligi pokazał się z dobrej strony. Mimo że tylko testował motocykle. Potrafił ogrywać rywali z Falubazu Zielona Góra i Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Robert Duda
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz