Rozmowa z Witoldem Skrzydlewskim - honorowym prezesem Orła Łódź
Podobno liczy pan, jeszcze tylko na dwa zwycięstwa Orła Łódź w tym sezonie.
Jakie dwa?! Liczę na jeden bonus i jedno zwycięstwo.
Jeszcze lepiej...
Ale ja mówię jak jest. Bonus z Rybnikiem i to przy wielkim szczęściu, jeśli się nam uda. A to jedno zwycięstwo, to liczę, że ze Startem Gniezno i pewnie na tym się skończy. I wtedy mamy szansę się utrzymać w I lidze i to przy dobrych wynikach pozostałych spotkań. Jak inne drużyny potracą punkty, to może nam się uda. Ja przewidziałem, że tak właśnie może to wyglądać. Spodziewałem się jeszcze przed meczem, że my z tymi Niemcami przegramy.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]364[/WIDEO]
Dlaczego?
Dlatego, że nie ma iskry w tej drużynie! To są dorośli ludzie i przecież powinni wiedzieć po co wyjeżdżają w ogóle na tor. Nie wiem, może mają za dobrze w tym klubie? Przecież oni naprawdę nie mają na co narzekać. Dostają pieniądze, dostają wszystko i nie dają w zamian prawie nic. Nasi trzej młodzieżowcy zostali w meczu z Landshut brutalnie zweryfikowani i sprowadzeni na ziemię. Chyba już się przez chwilę poczuli bardzo pewnie i Niemcy pokazali im miejsce w szeregu. Przyjechał junior szerzej nieznany i porozstawiał po kącikach naszych chłopców jak chciał.
Może zawodnicy w Łodzi mają za dobrze?
Nie wiem, ale chyba żaden z nich na nic nie narzeka. To jest najgorsze. A oni mi opowiadają bajki, że wszystko w sprzęt zainwestowali i mają teraz takiego pecha bo nie jedzie. Jestem zły sam na siebie, że nie przerwałem paru rzeczy i nie zrobiłem z tym porządku. I finał tego jest taki jaki jest. Jak się uratujemy przed spadkiem w tym sezonie, to będzie jakieś wielkie szczęście. Ale zawodnicy nie mogą mnie tak traktować, bo ja traktuję ich bardzo poważnie. Być może będą za chwilę mocno zaskoczeni, bo ja już o czymś postanowiłem. Tylko na razie zostawiam to dla siebie, ale niektórych mocno to zaskoczy. Nic więcej nie powiem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz