Zamknij

Tym dziennikarkom trudno odmówić wywiadu

19:39, 07.10.2019 Aktualizacja: 23:06, 18.10.2021
Skomentuj

Marcelina Rutkowska, Anita Mazur oraz Karolina Mikołajczyk przebojem wdarły się do męskiego, wydawać by się mogło, świata speedwaya. Wszystkie trzy panie bez najmniejszych problemów radzą sobie przed kamerami , a w rozmowach z żużlowcami imponują nie tylko elokwencją, ale także dużą znajomością tematu. - Bo wszystkie kochamy ten sport, a dzięki pracy możemy realizować swoje marzenia - mówią jednym głosem.

Co ciekawe, tylko jedna z nich w przeszłości była kibicem i wiedziała, co to żużel. - Pochodzę z żużlowego regionu i chcąc nie chcąc ten sport gdzieś obok mnie funkcjonował. Jakby tego było mało, mój starszy brat interesował się żużlem i to on zaprowadził mnie na stadion. No, a jak już się tam znalazłam, to od razu poczułam, że to jest to - mówi Karolina Mikołajczyk z Canal+. Z żużlowego miasta, a konkretnie z Bydgoszczy, pochodzi również Marcelina Rutkowska. Jej przygoda z czarnym sportem rozpoczęła się jednak zgoła inaczej.

Zadecydował przypadek

- To było w... Toruniu, podczas pierwszego Grand Prix. Pracowałam wówczas jako hostessa i dostałam propozycję występu w roli podprowadzającej. To była moja pierwsza styczność ze sportem żużlowym i od razu znalazłam się na jednej z rund indywidualnych mistrzostw świata! Pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem atmosfery, Motoareny i samego ścigania. W dodatku miałam szansę oglądać to wszystko z najlepszej możliwej perspektywy, czyli z murawy - wspomina dziennikarka Eleven Sports oraz Eurosportu.

- Wcześniej nawet nie wiedziałam, na czym polega żużel. Słyszałam oczywiście o samej dyscyplinie, ale mimo tego, że pochodzę z Bydgoszczy, to o czarnym sporcie miałam niewielkie pojęcie. Całe szczęście, że wszystko potoczyło się tak, że miałam możliwość złapania bakcyla i teraz z pełną świadomością mogę powiedzieć, że zakochałam się w tym sporcie. Po toruńskiej rundzie Grand Prix w 2010 roku zaproponowano nam dalszą współpracę z klubem, z którym związałam się na kilka kolejnych lat - dodaje Marcelina Rutkowska.

Jeszcze inaczej wyglądał ten "pierwszy raz" w przypadku Anity Mazur.

Potrafiłam jeździć na mecze po całej Polsce. Lubiłam nie tylko dramaturgię na torze, ale też całą otoczkę tego sportu - Anita Mazur

- Było w tym sporo przypadku. Pochodzę z Poznania, a wiadomo, że w tym mieście rządzi piłka nożna i Lech. I ja do tego Lecha trafiłam, pomagając ówczesnej rzeczniczce prasowej Joannie Dzios. Pewnego razu, pracujący wtedy w Canal+ Jacek Laskowski zapytał, czy nie chciałabym przyjść na staż do jego redakcji. Zgodziłam się, a później w ramach dziennikarskiego treningu zostałam wysłana do Gorzowa na żużel, choć moja wiedza na temat tej dyscypliny sportu była niewielka. Do Gorzowa jednak pojechałam i tak już przy tym żużlu zostałam - śmieje się dziennikarka Eleven Sports.

Za chwilę wywiad. Karolina Mikołajczyk i Jarosław Hampel

Wielkie emocje i wyjątkowa otoczka

A co sprawiło, że wszystkie panie się w tym sporcie zakochały? - Emocje, nieprzewidywalność, ale też ludzie i środowisko - przekonuje Anita Mazur. - Ja, jak wspomniałam, poznałam żużel nieco wcześniej. Potrafiłam jeździć na mecze po całej Polsce. Lubiłam nie tylko dramaturgię na torze, ale też całą otoczkę tego sportu, ten zapach, hałas... No, a teraz poznaję ten sport z drugiej strony. Kiedyś obserwowałam żużel z trybun, a teraz poznaję go od środka. Dla mnie to jak spełnienie marzeń sprzed lat - przyznaje Karolina Mikołajczyk. W podobnym tonie wypowiada się Marcelina Rutkowska.

- Żużel to sport niezwykle dynamiczny, bywa agresywny, ale jest także zaskakujący, szybki i po prostu piękny. Te wszystkie emocje, których zawodnicy dostarczają nam swoją walką na torze, są niezwykłe. I chyba to najbardziej kocham w tym sporcie. Oglądasz tych gladiatorów na torze, a za chwilę masz okazję z nimi porozmawiać, zobaczyć, jakimi są ludźmi. To fantastyczne doświadczenie. W pracy dziennikarza piękne jest to, że mogę być maksymalnie blisko tych wydarzeń. Oglądać wszystko od kuchni, obserwować atmosferę, jaka panuje w parkingu. To praca, która nie pozwala się nudzić i polega przede wszystkim na rozmawianiu. A ja naprawdę uwielbiam słuchać ludzi - mówi dziennikarka Eleven Sports i Eurosportu.

Wzór może być tylko jeden

Pierwszą dziennikarką, która jednoznacznie kojarzyła się z czarnym sportem, była Daria Kabała-Malarz. To ona wyznaczyła standardy, które obecnie obowiązują w relacjach telewizyjnych z żużlowych aren. I to dotyczy zarówno pracy w studiu, jak i na żywo, choćby podczas turniejów Grand Prix. Krótko mówiąc, Daria Kabała-Malarz zepchnęła w cień wszystkich swoich kolegów po fachu i można tylko żałować, że w pewnym momencie została przez swoją redakcję oddelegowana do pracy przy piłce nożnej, w której zresztą nadal imponuje swoim profesjonalizmem.

Obecne dziennikarki żużlowe to właśnie Darię Kabałę-Malarz stawiają za swój wzór. - Zawsze z przyjemnością ją oglądałam i słuchałam. Imponowało mi to, jaką ma wiedzę i z jaką lekkością się wypowiada - przyznaje Marcelina Rutkowska.

W naszej pracy nie ma miejsca na dubel czy powtórkę. Wpadki więc się zdarzają - Marcelina Rutkowska

- Wiadomo, że doświadczenie zdobywa się samemu. Nie chodzi też o to, aby kogoś kopiować, ale Daria to dla mnie wzór. Do tej pory często zresztą do niej dzwonię i proszę o różne wskazówki. Dla mnie to po prostu wielka profesjonalistka i chętnie słucham jej uwag - dodaje Karolina Mikołajczyk.

Gościem Marceliny Rutkowskiej w telewizyjnym studiu Eleven Sports jest Szymon Woźniak

Kobiety mają łatwiej?

Dzisiaj kobiety - dziennikarki w żużlowym parkingu nikogo już nie dziwią. Co nie zmienia faktu, że ten sport jest zdominowany przez mężczyzn. Jak zatem w tym męskim świecie odnajdują się panie? - Nigdy nie spotkałam się ze złym traktowaniem ze strony zawodników, trenerów czy działaczy. Nigdy też nie usłyszałam za swoimi plecami: "E, baba, to się na żużlu nie zna". Przeciwnie wszyscy są grzeczni i uczynni. Czasami odnoszę zresztą wrażenie, że żużlowcy są tak skupieni na tym, co robią, że nie sposób ich z tego świata wyrwać - twierdzi Karolina Mikołajczyk.

- To prawda, że żużel to męski świat, ale my jako kobiety wcale nie czujemy się tam intruzami. Wręcz przeciwnie, to dla nas duża nobilitacja, że możemy na te męskie tematy rozmawiać. Osobiście mam same pozytywne doświadczenia z tej pracy. Nigdy nie czułam się dyskryminowana czy lekceważona - zapewnia Marcelina Rutkowska. Jej zdanie wydaje się podzielać koleżanka z Eleven Sports.

Jeszcze tylko selfie z Leonem Madsenem i przed kamerę

- Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, aby ktoś był dla mnie niemiły czy odpowiadał zdawkowo. Śmiem nawet twierdzić, że kobiety mają łatwiej w tej pracy, bo im zwyczajnie trudno odmówić wywiadu. Wiadomo, że w parkingu są emocje i czasami bywa gorąco, ale to też kwestia wyczucia i podejścia do rozmówcy. Nie bez znaczenia jest też zaufanie na linii zawodnik - dziennikarz. To trzeba sobie jednak wypracować. Jeśli reporter potrafi skrócić dystans i to zaufanie jest, to zawodnik odpowie na każde, nawet najtrudniejsze pytanie - uważa Anita Mazur.

Ścianką reklamową w plecy

W pracy dziennikarza o wpadki nietrudno. Zwłaszcza podczas relacji na żywo, a tylko takie są z meczów żużlowych. - Wtedy trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, bo margines błędu jest praktycznie żaden. Ja na szczęście żadnej większej wpadki nie zaliczyłam. Zdarzają się oczywiście przejęzyczenia, ale ich uniknąć się raczej nie da - dodaje dziennikarka Eleven Sports. - Ja również nie przypominam sobie poważniejszego błędu na antenie. Wszystko jeszcze przede mną - śmieje się Karolina Mikołajczyk.

- W naszej pracy nie ma miejsca na dubel czy powtórkę. Wpadki więc się zdarzają. Mnie zdarzyło się na przykład pomylić nazwiska zawodników. Ważne jest jednak to, aby w takiej sytuacji nie spanikować, tylko przyznać się do błędu. Bywa też, że zdarzają się sytuacje od nas niezależne. Tak jak mnie w Grudziądzu, kiedy to silny podmuch wiatru przewrócił na moje plecy dość ciężką ściankę, która stanowiła tło studia. Uderzenie było na tyle silne, że wylądowałam na blacie mojego stolika, co wyglądało komicznie. Takie zdarzenia nieco wybijają z rytmu, ale trzeba pamiętać, żeby zawsze zachować zimną krew - wspomina Marcelina Rutkowska.

A jak to wygląda z tremą przed wejściem na antenę? - Kiedyś była zdecydowanie większa. Teraz to raczej adrenalina, taka bardziej motywująca niż paraliżująca - zdradza Anita Mazur. - Ja najbardziej się stresowałam przed moim debiutem w 2014 roku. Choć teraz, z perspektywy czasu, i tak uważam, że byłam wówczas dość spokojna. To był mój pierwszy występ na żywo w transmisji ogólnoświatowej, a rozmowy musiałam przeprowadzać po angielsku. Nie wiem, czy byłam zupełnie świadoma tego, na co się piszę - wspomina z uśmiechem Marcelina Rutkowska.

- Po wszystkim satysfakcja była jednak ogromna i w końcu poczułam, że to jest to, co chcę w życiu robić. Wspaniale się złożyło, że dalej mogę kontynuować moją telewizyjną przygodę. I choć od debiutu minęło pięć lat, to nadal przed każdą transmisją towarzyszy mi trema. Ale to dobrze, bo stres działa na mnie mobilizująco. Dzięki temu jestem skupiona - dodaje.

Pytania po angielsku, odpowiedzi po polsku

Największe skupienie i wiedza nic jednak nie pomogą, jeśli rozmówca ma niewiele do powiedzenia. - To normalne, że z jednymi rozmawia się łatwiej, a z innymi trudniej. Wielu żużlowców i trenerów ma przygotowane formułki i trudno z nich wyciągnąć coś więcej. Takimi dyplomatami są na przykład Piotr Baron czy Adam Skórnicki. Taka sytuacja to dla dziennikarza jednak swego rodzaju wyzwanie. Ja pamiętam, jak podczas jednego z meczów wszyscy bali się podejść do Nicky`ego Pedersena, któremu wówczas wyraźnie nie szło. A on nie dość, że zgodził się na rozmowę, to jeszcze okazał się świetnym rozmówcą - wspomina Karolina Mikołajczyk.

- Czy jest wywiad, który szczególnie zapadł mi w pamięć? Tak, są takie dwa. Pierwszy miał miejsce w 2012 roku, kiedy to Jason Crump kończył karierę i po raz ostatni startował w turnieju Grand Prix. Pamiętam go, bo to była wyjątkowo sentymentalna rozmowa. Druga taka sytuacja, która od razu przychodzi mi do głowy, to ta z Tai Woffindenem po Grand Prix w Bydgoszczy, w 2013 roku. To była z kolei bardzo dziwna rozmowa, bo ja zadawałam pytania w języku angielskim, a Brytyjczyk odpowiadał po polsku. Wypadło śmiesznie, ale zostało bardzo pozytywnie odebrane - przypomina Anita Mazur.

Marcelina Rutkowska spełnia się również w modelingu

- Ja bardzo miło wspominam swój debiut i pierwsze rozmowy z żużlowcami. Pamiętam, że wszyscy byli dla mnie wtedy naprawdę wyrozumiali i ani trochę nie dali mi odczuć, że jestem w tym "nowa". Bardzo cenię sobie także rozmowy, które przeprowadziłam z Tomaszem Gollobem. To wielki mistrz, wielka klasa, a przy tym niezwykle sympatyczny człowiek - dodaje Marcelina Rutkowska. Jak jednak podkreślają wszystkie trzy panie, każdy wywiad jest inny i każdy ma swoją specyfikę. W dużej mierze jest tak dlatego, ponieważ każda z wymienionych pań wkłada w swoją pracę mnóstwo serca. Ale też, jak same zapewniają, ta praca sprawia im mnóstwo radości oraz satysfakcji. I to widać na ekranach telewizorów.

Tomasz Sikorski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%