Współczesny żużel takich tytanów już nie ma. Andrzej Huszcza przez 31 (!!!) sezonów reprezentował barwy Falubazu Zielona Góra, a po zakończeniu kariery zajął się szkoleniem młodzieży w macierzystym klubie. Od dwóch lat nie pracuje w żużlu, ale regularnie odwiedza stadion przy W69 w Zielonej Górze.
- Przyszedł czas na zasłużony odpoczynek - mówi zawsze uśmiechnięty Andrzej Huszcza, dla kibiców, ten lider i kapitan dawnego Falubazu jest bez wątpienia ikoną zielonogórskiego żużla.
Andrzej Huszcza dodaje: - Jestem na rencie, ale na stadion zawsze chętnie zaglądam. Kocham żużel i ten tor, na którym spędziłem kawałek życia. Przejeździłem na nim ponad 30 sezonów. Jak ten czas szybko leci - kiwa głową z niedowierzaniem popularny "Tomek".
Huszcza miał propozycje, by nadal pracować z młodzieżą w Falubazie, szkolić swoich następców, ale musiał odmówić. Jak twierdzi, zdrowie już nie takie, by mógł podejmować wszystkie wyzwania związane z żużlem. Do pracy z młodzieżą nie wróci.
Zielonogórski Falubaz w ub. roku zajął 4 miejsce. Czy w nadchodzącym sezonie będzie w stanie poprawić wyniki i zielonogórski żużel zdobędzie wyczekiwany przez kibiców złoty medal DMP?
- Chciałbym bardzo, żeby Falubaz znów był najlepszy w kraju, ale zobaczymy, co przyniesie sezon - wyznaje szczerze Andrzej Huszcza. - W 2019 roku postęp zrobili juniorzy. Myślę, że będą coraz lepsi. W żużlu dobrzy juniorzy w zespole, to mocne wsparcie przy wyrównanych składach opartych w dużej mierze na seniorach.
Cieszy, że Falubaz o nie zapomina o ikonie zielonogórskiego żużla. Klub zaprasza go na spotkania okolicznościowe, eventy i inne klubowe wydarzenia, a Andrzej Huszcza zawsze chętnie bierze w nich udział. W Zielonej Górze doczekał się swojego pomnika. Były żużlowiec i trener z Raculi cieszy się dużym szacunkiem kibiców. I niech tak będzie do końca świata i jeden dzień dłużej.
Fot.MŻ/Mariusz Cwojda
Fot. Archiwum Andrzeja Huszczy
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz