Woffinden ma pecha do występów w Cardiff. W Anglii pocieszył go kolega z drużyny, ale niepokój budzi stan zdrowia "Tajskiego". Na razie brak oficjalnego komunikatu. Na wieści szzczególnie czekają kibice Sparty Wrocław.
Tai Woffinden odniósł w swojej karierze 11 zwycięstw w turniejach Grand Prix, ale wciąż nie ma w kolekcji upragnionego triumfu w Cardiff. Brytyjczyka nie pierwszy raz spotkał pech i musiał wycofać się z zawodów po trzeciej serii startów.
Tai Woffinden w trzech wyścigach zdobył cztery punkty. Później komentator Eurosportu Rafał Lewicki podał informację, że trzykrotny indywidualny mistrz świata pojechał do szpitala. Skarżył się bowiem na ból żołądka oraz kłucie w klatce piersiowej. Nie wiadomo, skąd sie wzięły takie dolegliwości.
Brytyjczyk, patrząc na swoją formę z ostatnich tygodni, mógł nawet liczyć na triumf podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Po raz kolejny jednak musiał obejść się smakiem.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]476[/WIDEO]
To był dla Woffindena dziewiąty występ na Principality Stadium, licząc starty w roli pełnoprawnego uczestnika cyklu Grand Prix. Bywały sytuacje, kiedy "Tajski" przyjeżdżał do Cardiff jako lider klasyfikacji generalnej mistrzostw świata i jednocześnie główny faworyt do zwycięstwa.
Do wyścigu finałowego wchodził cztery razy. Trzykrotnie kończył jazdę na drugim miejscu. Musiał uznać wyższość kolejno: Grega Hancocka (2014), Antonio Lindbaecka (2016) i Bartosza Zmarzlika (2018). W 2015 roku z kolei ukończył finał na ostatniej pozycji.
W 2013 roku był wielkim faworytem do wygrania zawodów. Po trzech seriach startów miał siedem punktów, ale w czwartym biegu zaliczył upadek i złamał obojczyk. Więcej oczywiście na tor nie wyjechał.
Sześć lat później zaliczył kiepski występ w Cardiff, bo cały czas odczuwał skutki poważnej kontuzji z początku sezonu.
Zawsze Woffindenowi czegoś brakuje do zwycięstwa i 32-latek musi poczekać kolejny rok na triumf w Cardiff, o ile Grand Prix w tym miejscu dojdzie do skutku. Na pocieszenie utytułowanemu żużlowcowi pozostaje fakt, że w sobotę najlepszy okazał się Daniel Bewley, zostając pierwszym od 15 lat Brytyjczykiem, który wygrał Grand Prix na własnej ziemi.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz