Greg Hancock odsunął się w cień. Rodzinne problemy sprawiły, że nie ma głowy do żużla. były mistrz świata postanowił wspierać żonę w walce z chorobą nowotworową. Hancockowie wyjechali do stanów Zjednoczonych i słuch po nich zaginął. Gdyby nie sygnały wysyłane przez Grega w mediach społecznościowych, to praktycznie moglibyśmy o nim zapomnieć
Amerykanin ma wrócić do speedwaya w tym roku. Taką nadzieję mają władze BSI, organizator Speedway Grand Prix oraz prezes Krzysztof Mrozek z PGG ROW Rybnik. Sternicy szwedzkiej ligi również czekają na Amerykanina. Mamy jednak wrażenie, że to właśnie Szwedzi są najbardziej ostrożni w temacie Hancocka i jego decyzji o wznowieniu kariery.
Pięćdziesiątka na karku
Spójrzmy na fakty. Hancock w 2019 roku nie wyjechał na tor i nie zaliczył ani jednego wyścigu. Ostatni raz w Polsce występował w II lidze. Po za tym czas ucieka. W tym roku stuknie mu "pięćdziesiątka". Organizm w tym wieku już nie jest tak odporny i nie regeneruje się na zawołanie. Na pewno potrzebuje więcej czasu. Atutem zawodnika jest doświadczenie. Zawsze był chwalony przez trenerów i menadżerów drużyn, w których startował, że potrafi zadbać o dobrą atmosferę. Pomoże i doradzi, zwłaszcza młodym zawodnikom.
Czterokrotny mistrz świata chciałby wrócić do wielkiego ścigania
Musimy jednak zadać sobie pytanie, czy "Herbie" udźwignie ciężar walki o ligowe punkty i czy w Speedway Grand Prix dorówna 20-25 lat młodszym od siebie konkurentom? Zwłaszcza gdy dojdzie presja, przerwa w startach może okazać się bardzo bolesna. Mimo to, jak pokazuje życie, żużel potrzebuje Grega Hancocka bardziej, niż nam się mogło wydawać.
Kierownictwo BSI przyznało mu tzw. dziką kartę, żeby wrócił do ścigania w elicie. Jeszcze mocniej oczekują powrotu Hancocka działacze w Rybniku. W szeregach beniaminka miałby zostać liderem zespołu. Okazuje się, że podpisali z nim kontrakt w ciemno (na razie tylko kontrakt "warszawski"), nie wiedząc w jakiej znajduje się formie i czy będzie przygotowany do rozgrywek. Ba, nawet nie mają gwarancji, czy Amerykanin wróci do sportu, bo nikomu tego nie obiecywał.
Greg Hancock comeback? Jeden warunek
Greg zadeklarował chęć powrotu na tor pod jednym warunkiem: żona musi wrócić do zdrowia. Hancock opiekuje się trójką dorastających synów. Owszem, pojawia się na zawodach żużlowych i motocrossowych, ale częściej w charakterze kibica, gdyż miłością do motosportu zapałał jeden z jego synów.
Greg Hancock 3 czerwca skończy 50 lat. Mimo zaawansowanego, jak na sportowca, wieku ma szansę podpisać lukratywny kontrakt. Żeby tylko chciał nadal startować na żużlu
Próbowaliśmy ustalić, czy prezesi klubów żużlowych, którzy rozmawiali z Hancockiem o ewentualnej współpracy w tym roku, mają gwarancje lub sygnały jego powrotu na żużlowy tor. Działacze są zdeterminowani i liczą na Kalifornijczyka. Chcą nawet zainwestować w niego niemałe pieniądze.
Okazuje się, że prezesi oraz BSI nie dostali, ani gwarancji ani deklaracji. Hancock przekazał, że chce i zrobi wszystko, by w dobrej formie wrócić do sportu. Decyzję uzależnia jednak od stanu zdrowia żony. Lekarze robią, co mogą, ale podobnie jak Hancock w temacie powrotu do sportu, ostrożnie wypowiadają się o sytuacji. Gra w Hancocka trwa. Czekamy na finał. MC
Dla Grega Hancocka najważniejsza jest żona i rodzina
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz