Co się stało z drużyną mistrza Polski? Obrońca mistrzowskiej korony, który przez ostatnie cztery lata rządził i dzielił w polskiej lidze, tym razem nie zdobędzie medalu. Co prawda ma jeszcze szanse, ale już tylko iluzoryczne.
Fogo Unia Leszno przegrała mecz o brązowy medal z Moje Bermudy Stalą Gorzów 41:49. Rozczarowanie? Wcale nie, gdyż taka właśnie jest dzisiaj siła biało - niebieskich, a raczej brak wiary, determinacji, zaangażowania. Tak jakby zdobywanie medali przejadło się w Lesznie. Przyszedł czas na reset, zmiany i układanie klocków na nowo.
Słabo wyglądało pożegnanie z kibicami na "Smoku". Zawiedli nie pierwszy raz w tym sezonie Piotr Pawlicki i Emil Sajfutdinow. Cieniem samego siebie był na torze również Jaimon Lidsey. Dlatego zawodnicy średniej klasy w szeregach Stali, Rafał Karczmarz czy Wiktor Jasiński, mogli pokazać jak mija się rywali na dystansie. Kiedyś nie do pomyślenia, żeby Sajfutdinow czy Pawlicki przegrywali u siebie bez walki. Tak było wczoraj na "Smoku". Ten fakt musi boleć kibiców Unii.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Tak jakby zdobywanie medali przejadło się w Lesznie
Fogo Unia Leszno teoretycznie ma szansę jeszcze stanąć na podium, ale musiałaby wygrać w Gorzowie różnicą co najmniej 9 punktami. Po tym co zaprezentowała wczoraj raczej takiego scenariusza się nie spodziewamy. Nawet najwięksi optymiści w biało - niebieskich szalikach przestali wierzyć w zdobycie medalu.
Może i dobrze, że Leszno oddaje mistrzowska koronę i schowa się w cień? Może to będzie sposób na odbudowę? Frekwencja kibiców na trybunach pokazuje, że spadło zainteresowanie żużlem w Lesznie. Klubu już nie stać na kontrakty z największymi gwiazdami. Dlatego m. in. Sajfutdinow po sezonie żegna się z Unią. W Lesznie szykuje się zaciskanie pasa. Za Sajfutdinowa nie przyjdzie zawodnik, który prezentuje podobną formę sportową. Będzie nim raczej żużlowiec z tzw. średniej półki.
Gdy z głośników na stadionie wybrzmiały słowa piosenki Mieczysława Fogga "Ta ostatnia niedziela", zrobiło się smutno i nostalgicznie, gdyż Leszno w ostatnich latach przyzwyczaiło swoich kibiców do świętowania - kończyli sezon wielką fetą, szampanem i śpiewając "We are the champion". Wczoraj na "Smoku" nikomu nie było do żartów, nikomu nie chciało się śpiewać.
PS Na zdjęciu czołówkowym wypadek Piotra Pawlickiego
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu magazynzuzel.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz